piątek, 24 kwietnia 2020

24.04.2020r.-piątek

WITAMY Żabki i Rodziców w piątek, i zapraszamy do wspólnej zabawy!

       Dzisiejszy dzień będzie pod hasłem:"Spędzamy czas bez multimediów."
 Na początek,jak co dzień,proponujemy zabawę z pluszakami :"Z nogi na nogę"
Usiądźcie w rozkroku, połóżcie sobie maskotkę na stopie,a następnie ręką podnieście ją wysoko i połóżcie na drugiej stopie. Zabawę powtórzcie kilka razy. Możecie też przekładać maskotkę stopami,ale musicie mieć bose nóżki.

   Kolejną zabawą ruchową może być:"Przynieś mi..." Rodzic rzuca hasło,np.przynieś mi coś miękkiego (dziecko odnajduje i przynosi np. poduszeczkę,pluszaka itp.),innym hasłem może być: przynieś mi coś białego..., coś okrągłego..., coś płaskiego...,coś do zabawy...i wiele innych pomysłów z najbliższego otoczenia. Chodzi o to aby dziecko odnajdywało jak najwięcej przedmiotów mających wspólną cechę, a przy tym ruszało się, schylało,wspinało na palce itp.

  Teraz odpocznijcie słuchając uważnie opowiadania Rafała Klimczaka pt.
"Nudzimisie- pierwsze spotkanie."


Wszystko zaczęło się pewnego jesiennego popołudnia. Szymek siedział na środku pokoju, otoczony
zabawkami i krzyczał, ile sił w gardle:
– Nudzi mi się! Nudzi mi się!
Niestety, nikt na ten oczywisty i wyrażany dość głośno fakt, nie zareagował. Starsza siostra Szymka, Aga, udawała, że nic się nie dzieje. Być może według niej naprawdę nic godnego uwagi się nie działo. Przecież słuchała tego okrzyku niemal codziennie. Tata siedział schowany tam, gdzie mógł najdalej, czyli w łazience, i udawał, że jest bardzo zajęty naprawianiem wieszaka. Natomiast mama Szymka była święcie przekonana, że okrzyk syna  Nie dotyczy jej osoby, ale skierowany jest właśnie do taty.
Wobec takiego braku zainteresowania chłopiec siedział wśród zabawek i krzyczał bez przerwy.
Wreszcie tata stracił cierpliwość. Westchnął ciężko i poszedł do pokoju. Spojrzał na podłogę zasłaną
zabawkami i zapytał: GDZIE?
– Co gdzie? – zapytał w odpowiedzi Szymek.
– Gdzie są te NUDZIMISIE?
– Nudzimisie?! – nie rozumiał Szymek.
– No tak, przecież wołasz je od pięciu minut bez przerwy – stwierdził tata. Szymek uznał, że tata najwyraźniej żartuje z jego poważnego problemu, jakim było nudzenie się, i wykrzywił buzię w grymasie niezadowolenia. Tata chyba nie żartował, bo rozejrzał się po pokoju, zajrzał nawet we wszystkie najciemniejsze kąciki i powiedział tonem odkrywcy:
– Nie ma!
– Czego nie ma? – ponownie nie zrozumiał chłopiec.
– Raczej kogo! Nudzimisiów oczywiście.
– Taatoo…! – wykrzyknął zdenerwowany Szymek.
– Zaraz, zaraz! – zawołał z kolei tata i podszedł do synka
 – To ty nie wiesz nic o nudzimisiach?
– Niee… – odparł chłopczyk i otworzył buzię ze zdzwonienia. W swoim długim pięcioletnim życiu
słyszał o najróżniejszych bajkowych stworzeniach, ale o nudzimisiach NIGDY.
Tata usiadł na podłodze i zaczął mówić tajemniczym głosem, niemal szepcząc:
– Bo wiesz… daleko stąd, ale nie wiadomo gdzie, …zresztą może jest to nawet najzupełniej blisko,
ale nikt tam nie był, więc nie wiem na pewno, jest bajkowo piękna i tajemnicza kraina. W tej krainie
mieszkają nudzimisie, które zawołane przez nudzące się dzieci przychodzą tu, żeby się z nimi pobawić.
– Nie wierzę! – zawołał Szymek, wydymając usta.
– Nie, to nie – tata udał obrażonego i wstał z podłogi.
– Ale kiedy się je woła i woła, to one naprawdę mogą przyjść.
– Nieee…? – ni to zapytał, ni to zaprzeczył Szymek, ale jakoś bez przekonania.
– Właśnie, że tak – zdecydowanie potwierdził tata.
– Trzeba się tylko uważnie przyglądać, żeby ich nie pomylić.
– Z czym można je pomylić? – zaciekawił się chłopiec.
– Noo… na przykład z myszami – powiedział tata trochę niepewnie.
– Ale u nas nie ma myszy – odparł Szymek i z powątpiewaniem rozejrzał się po podłodze.
– No niby nie ma… jak dotąd – zgodził się tata. –
Jednak patrząc na ten bałagan na podłodze, myślę, że spokojnie mogłyby się tu schować, a ty byś ich nie zauważył. Szymon rozejrzał się wokół siebie i uznał, że tata ma absolutną rację. Między zwierzątkami, żołnierzykami, samochodami, grami, klockami różnego rodzaju można by schować rodzinę myszy, albo całą wioskę z nudzimisiami i pewnie niełatwo byłoby ją dostrzec. Porządek nie był najwyraźniej czymś, do czego Szymek przykładał większą wagę. Czasami rodzice układali na półkach wszystkie zabawki synka, żeby mu pokazać, jak to ma robić. Jednak najdalej po jednej czy dwóch godzinach większość z nich okazywała się Szymkowi niezwykle potrzebna i to właśnie na podłodze. Tu też, jeżeli w ogóle, należało się spodziewać niespodziewanych gości. Widząc zamyśloną buzię chłopca, tata oddalił się pospiesznie z pokoju. Robił to po cichu, żeby nie wyrywać synka z zamyślenia, które dawało domownikom niejaką nadzieję na chwilę spokoju. Kiedy już Szymek został sam, stwierdził, że nadal nie wie, w co się pobawić, a na dodatek nie ma taty, który w razie potrzeby mógł coś fajnego wymyślić. Zawołał więc, tak dla zasady, ale tym razem niezbyt głośno „Nudzi mi się!...” i zaczął majstrować przy budowli z klocków. Siedział i budował spokojnie, aż nagle usłyszał KICHNIĘCIE. Wprawdzie było to bardzo cichutkie kichnięcie, ale mimo to wyraźne. Dochodziło zza wielkiego pudła na zabawki.
– Aaa… psik! – poniosło się znowu po pokoju i Szymek przestraszył się nie na żarty. Spojrzał zaciekawiony sponad sterty klocków i zobaczył małego stworka w śmiesznym zielonym ubranku.
– Jeeju – westchnął chłopiec i schował się za pudłem. Stworek nie ukrywał się jednak wcale i szybko wyszedł z kącika wprost na niego. Szedł tak, jakby wcale nie widział chłopczyka. Kiedy był już obok Szymonkowej stopy, ten cofnął ją i schował pod siebie.
– Aaa!!! – stworek wrzasnął na całe gardło, podskakując go góry, po czym uniósł głowę i spojrzał
na właściciela tej potężnej nogi. Widząc, że ten też jest wystraszony, zrobił odważną minę i zapytał
niezbyt wyraźnie
– Boisz się mnie?
– Niee – odparł Szymek ze strachem, kiwając przy tym głową tak, jakby się bał.
– Ja też się nie boję – stwierdził stworek niepewnie, przyglądając się Szymkowi bardzo, ale to bardzo
uważnie. Nie mniej uważnie przyglądał się gościowi Szymon. Było to jednak trudne zadanie, ponieważ
stworek był mały i wciąż się kręcił. Chłopiec zauważył tylko, że przybysz ma bardzo duże uszy,
które to podnosiły się, to opadały. Czasami nawet zwijały się w rulonik i wtedy wyglądały naprawdę śmiesznie.
– Ty nie mas ogonka? – zdziwił się nagle stworek.
– Pewnie, że nie mam – zaśmiał się Szymek. – Ludzie przecież nie mają ogonków – dodał, wyjaśniając tym samym, że fakt nieposiadania przez niego ogonka jest zupełnie naturalnym zjawiskiem.
– Coś mi się musiało pokręcić – tłumaczył nieznajomy, rozglądając się po pokoju.
 – To jak masz na imię? – zapytał nagle, zmieniając temat rozmowy.
– Bo ja jestem Hubek… NUDZIMIŚ Hubek –dodał po krótkiej chwili.

Oto Nudzimiś:

 Spróbujcie odpowiedzieć na pytania:
 Jak zachowywał się Szymek?
 Jak wyglądał pokój chłopca?
 Co powiedział Szymkowi tata?
 Kogo chłopiec spotkał w swoim pokoju?
 Jak myślicie, co Szymek będzie robił z Hubkiem?
 Jakie wy macie sposoby na nudę?
 Jak myślicie, czy nudzimiś naprawdę pojawił się w pokoju chłopca?
 Czy był to tylko wytwór jego wyobraźni?

Zapewne każdy z Was chciałby mieć takiego Nudzimisia. Proponuję więc,abyście z pomocą rodzica wykonali go ze starej skarpetki.
Skarpetkę wypełniamy ryżem,lub grochem.Formujemy ją tak,by pięta stała się głową.Związujemy cienkim sznurkiem w dwóch miejscach,by powstały trzy segmenty:tułów,głowa i uszy.Góra skarpetki zamieni się w uszy,które należy przyciąć tak,żeby były szpiczaste-tu szczególnie przyda się pomoc rodzica.Wokół szyi stworka można zawiązać ozdobną wstążkę.Oczy i nos rysujemy czarnym mazakiem,lub przyklejamy guziki,cekiny oraz dostępne w domu koraliki.Na koniec wymyślcie imię dla swojego nudzimisia.

Jeżeli macie jeszcze ochotę pobawić się, to proponuję zabawę konstrukcyjną:
"Domek dla nudzimisia"
Możecie to zrobić ze wszystkich dostępnych Wam materiałów,np.klocków,pudełek,poduszek,czy koców. Następnie możecie pobawić się ze swoim nudzimisiem w zbudowanym domku.
Życzymy miłej zabawy i do poniedziałku.

Pozdrawiamy.
B.Cieślukowska
M.Andruszkiewicz.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz